sobota, 30 lipca 2011

Spacer na "Górkę"

Wczoraj byłyśmy z ciocią i jej Yorkami Puszkiem i Lady na spacerze na tak zwanej "górce". "Górka" to idealne miejsce na wyprowadzanie psów. Jest tam sporo łąk, zarośla od zwyczajnej trawy do ponad metrowych roślin. Rzeczka bądź strumyk, w niektórych miejscach czysta, w niektórych nie... Odnajdą się tu zarówno psy myśliwskie jaki zwykłe domowe pociechy. Od psa małego do ogromnego. A przy okazji można poczuć się ja w górach, bo górka jest niczego sobie :) Rafik był tak wniebowzięty spacerem, że nawet nie przeszkadzały mu niezrównoważone Yorki. Na sama "górkę" szłyśmy ok 40 min, bo byłyśmy jeszcze w parku. Jej Yorki już wymiękły zanim doszłyśmy tam w ogóle...Żeby dojść na miejsce o którym jest mowa trzeba przejść 2 ulice. Mało ruchliwą i bardzo ruchliwą. Nie zmienia to faktu, ze Rafik przy ulicy zachowywał sie idealnie. Na początku miałam pewne obawy z przejściem z nim przez ulice bez smyczy (zazwyczaj bez niej przechodzimy) bo dzisiaj był spory ruch. Zawołałam go raz. Rafik stanął i czekał, gdy sie do niego zbliżyłam on powoli ruszył. Zatrzymał się przed ulicą, spojrzał na mnie i za moja komendą "chodź" podążył równo z moją nogą i co ciekawe przeskoczył kałuże, która miała ok 20 cm w szerz bez rozbiegu! Fajnie to wyglądało, bo jak skakał z grzbietu zrobił ku się piękny łuk...Niestety z Yorkami nie było już za ciekawie. Jak już pisałam wcześniej są one niezrównoważone jednak to nie jedyny ich problem...one w ogólne nie maja dyscypliny, a o słuchaniu sie tu nawet nie ma o czym mówić...Ciocia uganiała się za Puszkiem, a on i tak miał ją w d... że sie tak wyrażę. Gdy dotarliśmy już na "górkę" Puszek i Lady padły, nie miały już siły iść dalej, Rafafik dopiero się rozkręcał, bo to był jego żywioł.Skakał jak królik, widać było tylko jego uszy i ogon w zaroślach, biegał jak szalony, wchodził na mostek po czym chciał wskoczy do strumyka jednak mu nie pozwalałam dlatego ze mogło go pociągną ze sobą, jedynie pozwalałam mu się napić. Weszliśmy na górę, Rafik w końcu był najwyższy ;) Aha nie wspomniał o tym, że jego instynkt łowiecki wciąż trwa i wczoraj o mało nie wskoczył za kaczkami do stawu :)
Przed wyjściem na spacer

Rafik
Puszek, Rafik i Lady
Puszek i Rafik
Zmęczona Lady
Widok na polanę z górki



Urywek zabawy w ganianego z Rafusiem :)

poniedziałek, 25 lipca 2011

wakacje z Rafikiem!

W sobotę wróciliśmy z Okartowa tam spędziliśmy długi tydzień, na prawdę długi i dla nas i dla psa. Przez pierwsze 4-5 dni było fajnie upalnie ale od środy zaczęły się wichury. Pamiętajcie nigdy nie wybierajcie się pod namioty gdy są wichury i huragany! Na polu namiotowym gdzie byliśmy w czwartek wyrwało 2 namioty na nieszczęście w jednym było dziecko ok 7 letnie, w piątek wyrwało drzewo koło nas! Na szczęście w piątek, bo w środę pod drzewem stał namiot... No ale były tez pogodne dni :) Było bardzo dużo psów :) Był West, Polski Owczarek nizinny, kilka kundelków, 2 boksery, jeden z nich Elvis należał do małżeństwa z Niemiec (kobieta była polka). pies przecudny! Niestety był stary i miał dysplazję stawów biodrowych :( ale jakby się tym nie przejmował. Niestety z Rafikiem nie było tak kolorowo...na szczęście przewidzieliśmy jego zachowanie i wzięliśmy 3 smycze i kaganiec...Nie dało się go ujarzmić, wszystkie psy chodziły sobie wolno po całym placu,a ten jeden rodzynek siedział uwiązany na smyczy...tylko gdy jeden z psów (Bokser) był uwiązany mogliśmy pościć Rafika oczywiście w kagańcu. Oswajałam go ze wszystkimi psami i po 2 dniach zdjęłam  mu kaganiec żeby sie z nim pobawić ( oczywiście wszystkie psy musiały być uwiązane, a  dzieci przy rodzicach..). Świetnie mu szło aportowanie. Kazdy się dziwił, że taka "bestia" jest tak wyszkolona ze reaguje na wszystkie komendy. Gdy się bawiliśmy w aport każdy brał krzesło i się patrzył na nas, a było na co się patrzeć :) Na początku komenda "siad" oczywiście perfekcyjnie za taki patyk jaki aportował na głowie by stanął xd, później zostań, odchodziłam na 3-4 metry aby dalej rzucić, no i w końcu aport. I tu dopiero zaczynała się sielanka...za nic nie chciał oddać aportu (jak zawsze) zaczęła się gonitwa co jemu się bardzo podoba, bo takich zwrotów jak on to chyba żaden jamnik nie potrafi xd Mam też dobrą nowinę (dla mnie jest świetna) w Rafiku obudził się instynkt myśliwski! oraz przestał bać się wody (kiedyś na kąpielisku wskoczył do wody z metrowego murka i nie mógł wypłynąć). Skakał i gonił kaczki jak szalony! A gdy byliśmy na spacerze w Nowych Gutach (ładny mi spacer 7 km w jedną stronę, 2 km po torach i resztę po asfalcie, a mi zepsuł się klapek xd) Rafik przepłynął do nas ponad 20 metrów(!) szok, po prostu szok pies po wypadku gdzie ma trudności z utrzymaniem się na wodzie (nie chce machać tylnymi łapkami) taki "hektar" przepłynął...

Ciekawostki z wakacji:
-kaczki były bardzo oswojone, a najbardziej tegoroczne "pisklaki" dawały się karmić z reki a jedna kaczka chodziła za mną i jak chciała chlebka pukała i łapała mnie za nogę:)
- W j. Śniardwy woda zimna, płytka i zdradliwa...(idziesz 2km po płyciźnie i nagle rów 20 metrowy..)
-podczas naszych wakacji nie daleko nas utopiło się dwoje chłopców (może słyszeliście)
- W Orzyszu jest poligon wojskowy gdzie cały czas "trenują" żołnierze (cały czas starzały, wybuchy granatów, oraz strzelanie z czołgów)
- W Mikołajkach szykował się Motocross
Przy starym moście kolejowym
Gdzie te kaczki?
Po zabawie czas na nagrodę :)
 
Po kąpieli w jeziorku :)
Trzeba sie wylizać z wody :)
W Nowych Gutach :)
Filmik pokazuje urywek zabawy w aport.(tak wiem tragiczna jakość wideo...)